Tesknota za domem czesc druga – pierogi z soczewica

Dzisiaj zaczne od razu od rozwiazywania zagadki numer 2;) To tajemnicze danie z poprzedniego wpisu to pierogi z soczewica podane z sosem warzywno-pomidorowym. Z tymi pierogami to smieszna sprawa, bo jak je robilam to bylam szczesliwa, jak je zjadlam bylam dumna, ze takie pyszne wyszly. Jak pomysle o nich, to jeszcze bardziej chce do domu (tak, tak nadal jestem na wygnaniu). Po kilku dniach odwiedzilam blog “W kuchni Usagi” i bylam niepocieszona, ze nie dowiedzialam sie o pierogowej akcji wczesniej!

Pierogarnia

Przeciez nie bede meczyc mojej drugiej polowy non stop pierogami:) A szkoda, przyznam sie:) Uwielbiam pierogi. Pieczone, gotowane, slodkie, slone..po prostu wszystkie. Dlatego postaram sie uczestniczyc w kolejnym miesiacu:) Albo rzutem na tasmie, jako czarny kon ten akcji wykonam pierogi pod koniec stycznia;) A teraz potraktujcie ten wpis jako akcje wspierajaca! Tadam!

No dobrze, a jak sie robi moje pierogi? Bo chyba lekko zeszlam z tematu ;P

Skladniki (2-3 osoby)

Ciasto: 2 szklanki maki, sol, ciepla woda do zagniatania

Farsz:  

Okolo 1,5 szklanki soczewicy

1,5 cebuli

Sol, pieprz

olej

Sos

1 puszka calych pomidorow

Zabek czosnku

Ziola prowansalskie

Sol, pieprz,cukier

Marchewka, pietruszka

1 lyzka jogurtu

Jak robic (nie podam ile czasu robilam, bo to zalezy od tempa lepienia pierogow, prawda? )

Farsz najlepiej przygotowac sobie wczesniej niz ciasto. Najlepiej na poczatku dnia..by potem sobie spokojnie lepic pierogi, nie bedac zmeczona az tak bardzo. Dodatkowo farsz przygotowany wczesniej lepiej smakuje (moje osobiste zdanie) bo wtedy przejdzie wszystkimi skladnikami. No dobrze, juz naprawde zaczynam pisac jak te pierozki zrobilam: gotujemy na miekko soczewice  a jednoczesnie obsmazamy na oleju cebule na patelni uprzednio rozgrzana. Cebula musi byc drobno pokrojona bo wtedy bedzie Wam lepiej sie lepilo. Duze kawalki w tym utrudniaja. Jak soczewica sie ugotuje na miekko (dosc miekko), mielimy ja. Moze byc widelcem  – jak macie cierpliwosc, ja zmielilam mechanicznie. Dla osob bardziej zmotoryzowanych: soczewice mozna zmielic z usmazona cebula..wtedy problem drobnego krojenia znika…jak to woli. Ja jestem tutaj tradycjonalistka:) Solimy, pieprzymy. Odkladamy.

A teraz sos. Na rozgrzana patelnie,wrzucamy drobno posiekany zabek czosnku. Nie pozwalamy mu sie przypalic, zmniejszamy gaz i wlewamy cala zawartosc puszki z pomidorami. Rozdrabniami drewniana lyzka. Do tego jeszcze surowego sosu, dodajemy pokrojona marchewke oraz pietruszke. I tak warzywa dusza sie w sosie okolo 10 minut. Jak widzimy, ze sos przestaje byc “surowy” a warzywa sa miekkie – dodajemy przyprawy i ziola. A potem cukier. Cukier fajnie zaostrza i “zwiazuje” smak. Na koniec dodajemy lyzke jogurtu – nie za duzo by nie zabielic za bardzo sosu. Jesli uwazamy, ze gestosc sosu dla Was jest ok, odstawiamy patelnie. Jesli nie, dalej zostawiamy do duszenia.

Ciasto. Zacznijmy od 1,5 szklanki przesianej maki,solimy szczypta soli i wlewamy troche wody. Skladniki laczymy. Jesli jest za geste – woda, jesli za rzadkie – maka. Az do wyczerpania maki. I tutaj podam mala rade mojej mamy, ktora sie sprawdza idealnie. Zawsze na poczatku wyrabiajmy ciasto jedna reka, druga trzymajmy czysta by dodawac skladniki. Dopiero na koncu, gdy widzimy ze ciasto dostaje odpowiedni gestosci – zacznijmy wyrabiac obiema. Naprawde sprawdzony sposob. Ja te regule stosuje wszedzie, nawet przy mielonych, etc. Dzieki temu nie mam brudnych wszelakich naczyn, szafek, sloikow, toreb od maki albo nie krzycze: Pomoz!! Prosze, podaj mi make!

No dobrze, mamy juz ciasto i teraz walkujemy. Czesc ciasta, ktore na razie czeka przykrywamy by nie wysychalo bo potem jest kiepsko walkowac:( Wycinamy i nakladamy farsz. Jak tam sobie lepimy, w tym czasie mozemy kogos poprosic o nastawienie wody z sola i odrobina oleju by sie ugotowala. Jak sie juz ugotuje, zmniejszamy gaz i wrzucamy pierogi. Wyciagamy jak wyplyna. I jak juz przedtem napisalam: doskonale pasuje saladka opisana ponizej:)

Inspiracja: sos,pierogi: moja wlasna

Rozwiazanie zagadki numer 1: Szwajcaria. Dzis kupilam pare serow do domu :) Jutro wracam do domu!! Ale sie ciesze!!!

3 Komentarze Dodaj własny

  1. Kaś pisze:

    Szwajcaria? do tej pory nie kojarzyłam jej z octem w sałatkach, ale widocznie pora ten kraj odwiedzić :)
    kocham pierogi! smakowicie wyglądają
    ps. bezpiecznego powrotu do domu

  2. smacznydom pisze:

    octy w salatkach Szwajcarii a takze w na poludniu Niemczech (pd-zach) to dosc popularne polaczenie, w kazdym razie ja mam szczescie ciagle tego doswiadczac:) na przyklad: rukola i ocet winny, slynna kartofelsalad i tam ocet…etc:)

  3. smacznydom pisze:

    a wracam jak na skrzydlach:)

Dodaj odpowiedź do smacznydom Anuluj pisanie odpowiedzi