Rozmyślania – nic na siłę czyli brukselka pod fetową pierzynką

-Zjedz bo to jest zdrowe! – krzyczą nad dzieckiem, które na widok brukselki ma wymiotne odruchy. Znacie to? Ja tak. Nie lubiłam brukselki, nie chciałam jej jeść. Mogłam jeść fasolkę szparagową w ilości hurtowej, flaki połykałam wzrokiem, sałatki też lubiłam. Ale nie brukselkę. Jej nie trawiłam. Nie cierpiałam!

Dlatego ciągle zastanawia mnie fakt, dlaczego wpychamy dzieciom dania, które im nie smakują. Oczywiście nie mówię o ekstremalnej sytuacji, gdy dziecko nic nie chce prócz słodyczy – w tym przypadku to inny problem. Ja się tutaj skupiam nad przypadkiem, w którym dziecko normalnie je ale DANEJ potrawy nie. Zmuszać? Ja nie będę. Będę próbować szykować na różne sposoby – ale jeśli to danie nadal nie znajdzie akceptacji u mego dziecka, nie będę zmuszać. Po co?

I tak samo ze sportem, z zajęciami, etc. Wczoraj rozmawiałam z moją serdeczną koleżanką (Basiu, dziękuję za telefon! I sprawdź FB!:)) i omawiałyśmy podobny przypadek. Po co zmuszać dziecko do czegoś, np. do gry w piłkę jeśli samo chce ćwiczyć np. balet? Po co zmuszać do gry na pianinie jeśli samo chce grać na gitarze? Może mówie herezję, ale wydaje mi się, że jako przyszły rodzic powinnam pokazywać dziecku rózne możliwość, świat sportu, sztuki w całej okazałości i obserwować. I jeśli zobaczę, że dziecko woli tańczyć niż pracować nad rysunkiem..to może jednak zaprowadzać je na taniec? A jeśli nie chce nic robić? To ja się spytam – a czy pokazujemy mu jak jest ciekawy świat? Powiedzenie, no idz córko, znajdź sobie coś..raczej nie pomoże Może razem pójdziemy na basen? A jeśli dziecko ciągle zmienia zdanie i co chwila zmienia zainteresowania? No i co z tego? Może takie po prostu jest? Mam już 30 lat, a trenowałam karate, capoeira, taekwodno, jazz dance, taniec towarzystki, jogę, bieganie, zumbe, etc.

W ostateczności i tak wybierze jedną rzecz. I jeszcze jedna rzecz: spotkałam kiedyś małego chłopca, który podszedł do mnie i powiedział: Ty masz fajnie, bo możesz próbować wiele różnych rzeczy w sportcie. Ja muszę tylko jeden. Chłopak miał 9 lat. I był zmuszany do trenowania jednej rzeczy. Czy to jest sensowne?

Nigdy nie zapomnę jak będąc w bibliotece młoda mama wybierała książki dla swej córeczki. Źle, skłamałam. To mała córeczka wybierała książeczki. Pokazywała książeczki i kiwała głową gaworząc. Oczywiście były te bardziej kolorowe, ale mama wybierała te co córka chciała. Uczyła jej wyboru. Bo chyba właśnie o to chodzi, prawda?

Brukselka pod fetową pierzynką

No i moja brukselka. Nie lubiłam jej, wręcz nie cierpiałam. Mając już 30 lat, przeprosiłam się z nią. Sama po nią sięgnęłam i sama przyrządziłam. Po swojemu. Był to mój wybór, a nie przymus. Może dlatego to było takie smaczne? Pomysł czysto autorski. Z mojej skromnej głowy.

Składniki

2 garści brukselek
1 opakowanie greckiej fety (taki prostopadłościan). Może być z ziołami, nawet polecam.
Bułka tarta
Kilka plasterek szynki
3 -4 łyżki masła
Gałka muszkatołowa
Kminek
Sól, pieprz, cukier

Jak robić

Myjemy i czyścimy brukselkę. Gotujemy brukselkę z solą i z cukrem. Jak brukselka jest na wpółmiękka, oddcedzamy. Wkładamy do naczynia żaroodpornego. Kroimy fetę w kostkę i kładziemy na brukselkę. Kroimy szynkę w plasterki i kładziemy na resztę. Przyprawiamy gałką świeżo zmieloną i kminkiem. Sypiemy bułką tak by pokryła całą potrawę. Na sam koniec kładziemy 3 łyżki masła. Pieczemy zapiekankę w piekarinku (180 stopni), przez około 20 minut.

Smacznego! Było pyysszznnneeee:D

8 Komentarzy Dodaj własny

  1. Prezydentowa pisze:

    Mmm, pyszny zestaw składników, na pewno wypróbuję! ;)

  2. gin pisze:

    Bardzo ciekawa ta brukselka. Ciągle szukam jakichś oryginalnych na nią sposobów – Twój z pewnością wypróbuję :)

    A co do dzieci – zgadzam się w całej rozciągłości. Nie ma co zmuszać. Jeśli siłą posadzimy dziecko przy fortepianie, nigdy nie zostanie wirtuozem. A tym samym być może odbieramy mu szansę na bycie wielkim malarzem…? Niech próbuje wszystkiego, zmienia zdanie, aż znajdzie to, co kocha. Pasja w życiu jest bardzo ważna. Może najważniejsza…

    1. smacznydom pisze:

      Gin – dla mnie najważniejsza:) bez niej nie ma pomysłów, twórczośc, radości z życia, energii!

      :)

  3. ciocia dobra rada pisze:

    Przepis bardzo fajny, na pewno skorzystam.

    Ale na litość boską – SIĘGNĘŁAM, a nie sięgłam…

    1. smacznydom pisze:

      Dzięki! Już poprawione! :)

  4. nikitka pisze:

    Ja też nigdy nie cierpiałam brukselki..właściwie do teraz jej nie gotuje(l.28) ale ten przepis skusił mnie aby się przekonać czy nadal jej nie lubie:)

  5. Mirafiori pisze:

    Właśnie stygnie w kuchni :D pysznościowe!!!1!

  6. psychoqueen17 pisze:

    zamiast kminku i gałki muszkatałowej jakie przyprawy będą pasować ?
    Nie przepadam za kminkiem :(

Dodaj komentarz