Weekendowe pocieszenie 3 – naleśniki bananowe

Czasami w niedzielę rano zdajemy sobie sprawę, iż plany, które mieliśmy na ten weekend.. spełzły na niczym:( Przykład z życia wzięty: Planowaliśmy jednodniowy weekendowy wypad na narty. Szykowaliśmy się na niego wręcz profesjonalnie- znaleźliśmy koło nas małe miasteczko, w którym znajdują się całkiem ciekawe stoki (nie za duże, nie za małe – idealnie dla nas), rozeznaliśmy w tym mieście dwa tygodnie wcześniej by nie tracić czasu na wynajem sprzętu, etc. Byliśmy gotowi jak konie w boksie tuż przed startem. I guzik proszę Państwa. Jestem przeziębiona i nic z tego . Do tego w sobotę nie było jeszcze na tyle śniegu by jeździć na nartach (dokładnie: na tych stokach, które nam pasowały i były dość blisko nas). Dlatego zamiast nart postanowiliśmy posprzątać mieszkanie i zreperować kran. Oczywiście, nie dramatyzowałam, nie robiłam scen w stylu obrażonej księżniczki…bo po prostu na narty pojedziemy za tydzień…no ale troszkę smutno było dzisiaj rano. Taka świadomość, że ten weekend będzie.. z tych normalnych…”Ale niekoniecznie!” -pomyślałam. …i weszłam do kuchni z pewnym nowym planem….


Wyszperałam małą książeczkę, kupioną kiedyś przez moją mamę: „Omlety, naleśniki i krokiety” Anne Wilson (tak mamuś, ta książka jest u mnie)..wertowałam ją jednym okiem, a drugim patrzyłam co ja mam w kuchni…po tej dogłębnej analizie zaczęłam robić: Naleśniki bananowe z cytryną..a dokładnie Naleśniki bananowe bo zamiast 2 cytryn, użyłam ½ . Nie żałuję:)

Składniki ( 10 sztuk)
Ciasto:
¼ szklanki otrębów pszennych drobno zmielonych (w przepisie był owies)
½ szklanki mąki
½ łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki cukru (raczej z tych miałkich)
Szczypta soli
1 roztrzepane jajko
1/3 szklanki mleka
45 g roztopionego mleka
Sok z ½ połowy cytryny
2 banany.
Dekoracja:

Płatki migdałowe, cynamon, cukier, śmietana
Jak robić ( 10 min + 10 min na odstawienie, 1-2 minuty na każdy naleśnik)

Masło rozpuścić. Wszystkie suche składniki ze sobą zmieszać (uwaga jak używamy owies, należy go uprzednio grubo zmielić). Następnie roztrzepać jajko z masłem i mlekiem. Wlać do suchych składników. Banany rozgnieść widelcem, polać sokiem z cytryny i dodać do masy. Dobrze wymieszać. Odstawić pod przykryciem na 10 minut.
Rozgrzewamy patelnię. Musi być ona dobrze natłuszczona i nagrzana do odpowiednie temperatury jeśli nie jest teflonowa. Tłuszczem może być masło, jednak lepiej zrobić mieszaninę z oleju i masła (bo samo przypala się tak szybko). Na patelnię nakładać po 2 łyżki masy (choć to oczywiście zależy od wielkości patelni). Każdą stronę smażymy około 1 minuty. Usmażone naleśniki kładziemy na ręcznik papierowy.
Dekoracja: kilka naleśników układamy w stos.. Na górę stosu kładziemy łyżeczkę śmietany. Sypiemy cynamonem i cukrem dookoła. Na koniec, sypiemy płatkami migdałowymi (uprzednio podrumienione na patelni). Doskonałe do kawy:)
Smacznego!
Ps. Potem poszliśmy na długi spacer po zimowym lesie…było pięknie:)

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

7 Komentarzy Dodaj własny

  1. mollisia pisze:

    „Łoooo…!”, jakby powiedział mój 8-letni braciniek – bananowe i do tego z migdałami! Jak zobaczyłam na zdjęciu, jak wyglądają te placki, to pomyślałam o najnormalniejszych w świecie racuchach, które u mnie w domu średnio raz na dwa dni goszczą (ze względu na brata, który określa się mianem „Racuchowego Potwora”). Ale jak zobaczyłam przepis, to od razu się z tych myśli wycofałam ^^ i następnym razem „podmienię” je, kiedy racuchy znów będą miały nadejść :) Super!

    PS. Ja właśnie dziś miałam taką niedzielę. Też ledwie dycham, bom chora. A już sesja za pasem! Staram się nie wpadać w panikę ;)

  2. Usagi pisze:

    Widzę, że nie tylko ja ostatnio mam zdołowane weekendy. ja kiedy nachodzi mnie chandra, piekę racuchy z jabłkami. Coś jest w takich placuszkach przyjaznego, co poprawia nastrój od zaraz :)

    1. smacznydom pisze:

      Usagi i Mollisia: hahaha:) dzisiaj ledwo wstalam..i ledwo podreptalam do pracy..oby do piatku:) a te racuchy..faktycznie uratowaly mi niedziele:)
      Pozdrawiam:)

  3. wiosenka27 pisze:

    Uwielbiam takie racuszki:)

  4. Kaś pisze:

    pierwsze zdjęcie aż mnie poraziło. rewelacyjne, aktywność moich ślinianek bardzo się wzmogła :)
    nici z wypadu na narty/deskę – skąd ja to znam… słysząc słowo odwilż aż się wzdrygam ;/

  5. aniado pisze:

    Witaj! Ależ się cieszę, że pozostawiony przez Ciebie, na moim blogu komentarz przyprowadziła mnie na tę stronę! Mogę tylko powtórzyć, że szkoda, że dopiero teraz:)
    Bardzo mi się podoba Twój styl pisania! Piękne zdjęcia! Będę zaglądać regularnie:) Pzdr Aniado

  6. smacznydom pisze:

    dziekowac, dziekowac:)
    I bardzo zapraszac:)
    ps. jutro cykl sniadaniowy cz 2 ;)

Dodaj komentarz