Ostatnio….- czyli „niepokorna”dziewczyna podczas „Długiego weekendu”.

„Niepokorna” dziewczyna, to znaczy ja, lubi czytać książki, w której niekoniecznie musi być romans, szczęśliwe zakończenie. Ciekawią ją rzeczy nieoczywiste, z intrygą. I na koniec, ma słabość do silnych mężczyzn, którzy pod grubą powłoką kryją drugie, zmysłowe oblicze. Z taką książką i z takim towarzystwem, ”niepokorna dziewczyna” chętnie spędzi niejeden wieczór. O czym i o kim piszę?

Nemhauser. Policjant, lat około 38. Żonaty. Zdecydowanie kochający swoją żonę Paulę, ojciec trudnych (delikatnie mówiąc) bliźniaków o niepospolitych imionach: Metody i Cyryl. Podczas długiego majowego weekendu, w trakcie którego stolica jest opustoszała, zostaje wezwany do rozwikłania na pozór łatwego zabójstwa. Wszystko odbyłoby się standardowo, gdyby nie drugie zabójstwo i nie nagłe zainteresowanie sprawą „wyższych szczebli” w komendzie. Dodatkowo żona wyjechała w delegację, zostawiając dwóch słodkich rozrabiaków na jego głowie. Ot, polska „sielanka” normalnego mężczyzny w sile wieku:)

Sprawa komisarza wciąga jak narkotyk. Powoduje szybszą pracę szarych komórek podczas czytania każdej kolejnej strony. A ja to po prostu uwielbiam. Dopiero pod koniec książki wiadomo, kto ostatecznie jest winny. Chapeaux bas dla autora (Wiktor Hagen) . Nie lubuję się w kryminałach, bo często niestety w pierwszej połowie książki domyślam się kto zabił. Tutaj prawie do końca miałam wątpliwości i kilku faworytów.

Na kolejną pochwałę zasługują także trafne, zabawne dialogi. Moimi ulubionymi postaciami są Mario (partner w pracy, dość prosty w obyciu mężczyzna, acz do szpiku kości rzeczowy i z gołębim sercem dla dzieci) oraz Jasio (właściciel restauracji, typ drama queen).

Sama akcja dzieje się w Warszawie. I tutaj przyznaję, iż jako urodzona w tym mieście i związana z tym miejscem od pokoleń, trochę strzelam tak zwanego focha. Autor skupia się głównie na korkach i odległościach, które komisarz ma do pokonania. Nie opisuje zbytnio ulic, miejsc, które mija Nemhauser, a przecież wiele z nich jest naprawdę pięknych i ciekawych! Zastanowiłam się, dlaczego tak autor postąpił. A o to odpowiedź, którą znalazłam w Bluszczu (nr 8(35), sierpień 2011):

Znam Warszawę, ale nie jestem jej fanem. W moich książkach Warszawa wypada o wiele lepiej, niż sam ją widzę. Przeważnie irytuję mnie swoim zakorkowaniem, odległościami, tym, że staje się coraz bardziej podobna do miast amerykańskich.

Dlatego nie uważam, by sama książka była dobrą wizytówką dla mego miasta. Na usprawiedliwienie napiszę jednak, iż musimy pamiętać, że książka ta to kryminał i jej główny cel to nas zaciekawić samą akcją, a nie opisywać jak wygląda Warszawa. Ponadto, pan Wiktor Hagen dość prawidłowo opisywał trasy i potraktowałabym to, jako dobry początek dla przyszłego ewentualnego scenariusza. (Zgadzam się tutaj z Kuchareczką, która piszę, to samo. Ta książka jest idealna na film.)

Główny bohater, jak już wcześniej napisałam, skrywa swoje drugie, bardziej zmysłowe oblicze. Wiadomo, że większość policjantów sobie dorabia. Ale jako kucharz? To raczej rzadkość. Nemhauser właśnie jest tym wyjątkiem. Moim skromnym zdaniem, trudna jest sztuka pisania o jedzeniu w książce, której nie ma zdjęć. Autorowi ta sztuka się zgrabnie udała. Od razu chciałam przygotować żurek z chirozo, bretońskie naleśniki oraz „polędwicę owiniętą płatkami wonnej szynki dojrzewającej w Parmie, z nutą wiosennych ziół”. Po prostu mniami! Co do pozostałych uwag Nemhausera, bądź autora, na temat użycia wody mineralnej do gotowania ziemniaków, bądź nie używania kostek rosołowych w restauracji, a także w ogóle w kuchni- dla mnie to nie nowość, więc się nie wypowiadam. Jestem ciekawa dla ilu osób to będzie nowiną, po programie M. Gessler. Z drugiej strony, każdy kucharz musi się trochę powymądrzać!

I na koniec coś ważnego. Ta książka jest z jedną z tych, która nie zamyka się ot tak po prostu i nie zaczyna kolejnej. Kryminał ten wnika do Twojej głowy i długo trzyma. Przypomina się podczas oglądania wiadomości, czytając gazetę, słuchając radia. Zastanawiasz się, czy faktycznie media tak nas okłamują i czy faktycznie polityka jest tak zakłamana jak w tej książce. Nie mówiąc o dziwnych zgonach, które wyjątkowo szybko zostają rozwikłane. Po tej lekturze, zmieniasz sposób myślenia, przynajmniej na jakiś czas.

Krótko mówiąc, polecam. Moja ocena: 4+

LEGENDA:
1- odradzam,
2- kiepskie, ale da się przeżyć,
3- nie mam zdania,
4- dobre, polecam
5- bardzo polecam


Wiktor Hagen – Długi weekend
Wydawnictwo: W.A.B.
Wydanie I
Warszawa 2011
Stron: 480

***************************************************************************************************************************************************

Jak już napisałam, Nemhauser robiąc pewne danie..narobił mi smaka…;) i postanowiłam je zrobić:))

Polędwica owinięta płatkami wonnej szynki dojrzewającej w Parmie, z nutą wiosennych ziół

Składniki

Polędwica wieprzowa
Kilka plastrów szynki podsuszanej (tutaj się zgodzę z Jasiem – polska sucha szynka też pasuje)
Tymianek
Wino,
Olej

Jak robić

Przyszykować polędwicę (oczyścić), pokroić na grube kawałki. Obwinąć je szynką. Posypać tymiankiem. Krótko podsmażyć na patelni. Następnie zapakować w folię aluminiową, przy czym skropić winem, polać olejem. Włożyć do piekarnika (około 15 minut) na 200 stopni.

Powiem zwięźle. Autor wie co dobre:)) Polędwiczka jest pyszna:)

3 Komentarze Dodaj własny

  1. chantel pisze:

    książkę czytałam i mi się podobała :)
    i też sobie narobiłam smaka tyli przepisami, a jak teraz dodałaś zdjęcie, to już w ogóle ślinka leci :)

  2. Ewa pisze:

    Właśnie zrealizowałam ten przepis, uczestnicy obiadu byli zachwyceni :)

  3. Maniek pisze:

    Zamiast oleju, oliwa i danie idealne:D

Dodaj komentarz