Emigracyjna kuchnia ostatni odcinek: Naleśnikowe rozmyślania na temat cukierni w Szwajcarii

Tydzień temu obiecałam, że coś następnego dnia napiszę…i zamilkłam na tydzień :) Niezła jestem co? To się nazywa marketing:) Tak naprawdę, to milczałam z innego powodu. Po prostu miesiąc przebywania poza domem i 12-godzinnej pracy każdego dnia.. spowodował u mnie niedobór energii. Kiedy przyjechałam do domu, zobaczyłam swego ukochanego .. to wpadłam w jego ramiona i nie chciało mi się nic.
Dzisiaj jest już lepiej.. choć ładowanie baterii jeszcze trwa. Dlatego dzisiaj będzie krótko i na temat:) Tylko najpierw pozwólcie bym przygotowała składniki na naleśniki:



Składniki
Ciasto
Jajko
Mąka
Mleko
Woda gazowana
Sok pomarańczowy
Farsz I:
Por
Ser niebieski
Gruszka
Zioła
Farsz II
Ser biały
Gruszka
Rodzynki
Cukier waniliowy

O czym ja to mówiłam? A właśnie..Szwajcaria i cukiernie…zacznę jednak o tym jak byłam na Lanzarotte (jedna z wysp Kanaryjskich..według mnie najładniejsza). Otóż byłam tam dwa lata temu. Zwiedziłam ja wzdłuż i wszerz. Któregoś dnia odwiedziłam tam miejscowośc Costa de Teguise. Tuż przy plaży znajdowała się tam cukiernia, bodaj „U Helgi”. Potem okazało się, że prowadzi ją Szwajcarka. Jakie tam były pyszności! Drożdżowe, chleby na zakwasie, torty orzechowe, schwarzwaldzkie, same cuda! A jak pięknie wyglądały!! Zakochaliśmy się w tej knajpce. I od razu obiecaliśmy sobie, że w Szwajcarii też wypijemy kawę z ich cudami. Minęły dwa lata….
Jemy śniadanie (co jedliśmy? Otóż te naleśniki, które właśnie zaraz przyszykuję) i przypomnieliśmy sobie o Lanzarotte i o Heldze. Stwierdziliśmy, że jeśli jesteśmy w Basel..to MUSIMY IŚĆ DO CUKIERNI i na kawę!!!!!
Ubieramy się, idziemy do miasta. Każdy z nas opowiada na co ma ochotę. Ja chciałam coś tortowo-owocowego, mój Hero stawiał na drożdżowe.
Po dwóch godzinach błądzenia po całym centrum poczuliśmy się nieswojo. Zauważyliśmy z przerażeniem, że nie ma tutaj cukierni. Jest owszem jaka kafeteria, ba nawet parę. Ale jak do niej wchodzimy to widzimy jakieś ciasteczka owsiane oraz wrapsy. Jedyne miejsce na a la cukiernia z kawą okazał się Starbucks. Tragedia. Powiedzieliśmy sobie, że pewnie źle szukamy i wznowiliśmy poszukiwania. Po kolejnej godzinie ogłosiliśmy kapitulację. Stwierdziliśmy, że tutaj cukierni nie ma..może są piekarnie..ale piekarń w centrum jakoś nie było widać. (Co jest dziwnie, bo w Niemczech piekarń jest bez liku..to jakich!). Swoje poszukiwania przerzuciliśmy na restauracje. Zaglądaliśmy DO KAŻDEJ..w każdym menu w dziale słodkości widniały lody, ewentualnie pana cotta lub tiramisu.
Dziewczyny, ratujcie.. czy w Basel są jakieś fajne cukiernie? Bo ja uważam, że nie ma. I czy w ogóle Szwajcarzy specjalizują się w deserach.. a dokładnie rzec ujmując w wypiekach?
Czekam na Wasze opinie, a ja tymczasem….powrócę do naleśników..

Ciasto: łączę składniki na ciasto, tak by konsystencja ciasta była podobna do gęstej śmietany. Smażymy naleśniki na patelni.

Farsz I: Myjemy, obieramy pora, kroimy w cieniutkie plasterki. DO niego wkruszamy niebieski ser. Myjemy i obieramy gruszki. Kroimy w kostkę i podsmażamy na patelni. Jak będą lekko miękkie wrzucamy do reszty. Solimy, pieprzymy do smaku.

Farsz II: Ser łączymy z rodzynkami. Dodajemy cukier waniliowy. Gruszkę z patelni dodajemy do sera.

Et voila!

ps. No ale..jak to jest z tymi szwajcarskimi cukierniami?:/

10 Komentarzy Dodaj własny

  1. vanilla pisze:

    noooo kochana. Ja Ci wybaczam. Taki came back to jest zawodowa sprawa :) Cieszę się że juz jesteś

  2. trzcinowisko pisze:

    Gruszkowo-pysznościowo…wolę ten farsz na ostro:)
    Współczuję braku energii..ładuj się!!!:)

  3. karmel-itka pisze:

    cudowne zdjęcia. takie apetyczne ;]
    bardzo fajny post. taki.. lekko napisany.

  4. hania-kasia pisze:

    Są cukiernie w Szwajcarii i to nawet w Basel. Widocznie niedokładnie szukaliście. Byłam w zeszłym roku w tym mieście i miałam okazję być tam w bardzo przyjemnej cukiernio-piekarni na starówce. Jadłam tam Wähe – jest to szwajcarki odpowiedni quiche i występuje w wersji słodkiej z owocami i słonej, np. z szynką, warzywami itp. Cukierni w Bazylei nie ma ich może dużo, ale da się znaleźć. A tak w ogóle słodką specjalnością Bazylei są Basler Läckerli – pierniczki z orzechami, migdałami, miodem i przyprawami korzennymi – pyszne!

    1. smacznydom pisze:

      Hania-Kasia

      O tych slodkosciach to wiem, bo nie trudno ich nie znalezc. Tych sklepow jest tutaj bez liku wszedzie,poczynajac od dworca SBB konczac na starowce. Ale nie takich slodkosci szukalismy. Ani Waehe.

      Szukalismy normalnej cukierni z duza iloscia wypiekow drozdzowych, z tortami, etc. Wroc, faktycznie byla taka jedna przy schronisku mlodziezowym (kolo mostu Westeinbruecke) ale bylismy tam za pozno. Zostal tylko jeden kawalek Waehe, majacy dlugo za soba. A kawiarenka faktycznie milutka. Aleo 13tej juz ciast nie bylo:) moze wyjasnieniem jest to, ze malo jest cukierni w Bazylei:):))))

      co do szukania…to zgodnie z Twoimi instrukcjami, poszukam jeszcze dokladniej..moze jakis cud sie zdarzy:)
      dzieki za nadzieje! :)

  5. Ania pisze:

    Jaki z tego morał?:) Trzeba im tam dobrą cukiernię otworzyć:)

    1. smacznydom pisze:

      wierz mi, ze o tym mysle:)

  6. Magda K. pisze:

    Zarówno wpis, jak i przepis są świetne :)

  7. Gość pisze:

    właśnie! Cukiernię im otworzyć! Mnie się ten pomysł bardzo podoba :)

  8. slyvvia pisze:

    Ja się piszę na te z gruszką ;) Pycha.

Dodaj komentarz